Myślisz o osiągnięciu konkretnego celu, np. przebiegnięciu półmaratonu i szukasz odpowiedniego planu treningowego? A pomyślałeś, czy jest on ci naprawdę potrzebny?
Co rusz przy wrzutkach na Facebooku pojawia się magiczne sformułowanie „plan treningowy”. Z komentarzy wynika, że wiele osób przywiązuje do niego niewiarygodną cześć. Niektórzy chyba nie zaczynają biegać dopóki nie zdobędą na starcie jakiejś rozpiski. Czy bez planu treningowego jest tak w ogóle możliwe przygotowanie się do 10-tki, półmaratonu czy maratonu? TAK!
Zakładam, że większość osób szukających planów treningowych to podobnie jak ja, amatorzy. Osoby, dla których bieganie jest pasją czy chęcią poruszania się. Dla mnie jedno i drugie z racji statycznego charakteru pracy.
Osoby, które zaczynają biegać, bądź biegają od jakiegoś czasu, często szukają w sieci planów treningowych pod konkretny wynik. Można tu znaleźć nawet plany dla osób celujących w przebiegnięcie swoich pierwszych dziesięciu kilometrów. Sądząc po ilości zapytań, takich osób jest naprawdę sporo! Zwłaszcza dla początkujących, plan taki może przysporzyć jednak problemów oraz zniechęcić do dalszego biegania.
Wszystko z racji tego, że plan nakazuje nam konkretny reżim treningowy. Każdy tydzień jest szczegółowo rozpisany i gwarantuje osiągnięcie konkretnego efektu przy dokładnym zrealizowaniu. Co jednak w momencie kiedy nie możemy danego dnia biegać, dopadła nas infekcja czy nie daj Boże kontuzja? Będzie to powodowało frustrację oraz może zniechęcić do wymarzonego startu (niezrealizowanie planu).
Plany często zawierają jakiś bufor na wypadek zwykłej choroby, ale co przypadku, kiedy nasza forma nie będzie rosła progresywnie do zakładanych wyników? Sporo osób, zwłaszcza na początku, boryka się dodatkowo z mniejszymi i większymi urazami, kontuzjami.
Każdy organizm jest inny i inaczej będzie reagował na obciążenia. Inny stan ogólnego wytrenowania. Każda z osób biegających jest w stanie po pewnym oszacować swoje możliwości treningowe, jeśli tylko wsłucha się w swój organizm, a nie pulsometr. To właśnie ty dla swojego organizmu powinieneś być najlepszym trenerem i umieć umiejętnie dobierać bodźce.
Jestem na tak dla planów treningowych układanych dla konkretnej osoby. Na to mogą sobie pozwolić osoby będące pod opieką trenera, który wie jak biegacie oraz jak reaguje wasz organizm na poszczególne jednostki treningowe. Taka osoba będzie również umiała doradzić konkretne ćwiczenia około biegowe, które będą dopasowane do naszych potrzeb.
Taka osoba często razem z nami bierze udział w treningu, potrafi dobrać odpowiednie tempo oraz na bieżąco korygować plan w zależności od efektów realizacji poszczególnych założeń.
Ja sam nigdy nie narzucałem sobie nigdy konkretnych planów treningowych. Nauczyłem się, że w amatorskim bieganiu ciężko czasem cokolwiek zaplanować, łącznie ze startem w zawodach.
Choć często kochamy to co robimy, to jednak większą część dnia poświęcamy na inne aktywności – pracę, rodzinę. Trening czasem trzeba przesunąć, rozpocząć go o mało atrakcyjnej porze. Czasem jestem po prostu zbyt zmęczony, by robić np. tempówki.
Staram się śledzić swoje wyniki, ale nigdy nie idę na trening z konkretnym, sztywnym założeniem. Owszem, mam zamiar pobiegać, np. 15 kilometrów, ale to dopiero samo bieganie weryfikuje, czy finalnie zrobię 13 czy 18. W zasadzie to od samego początku korzystam tylko z aplikacji na smartfonie (Endomondo), a kluczowa jest dla mnie długość treningu oraz ilość kilometrów. Na początku biegowej przygody nałogowo przeglądałem ilość spalonych kalorii 😉
Bo najważniejsze, to czerpać z biegania przyjemność. Podnosić swoją formę w oparciu o własne możliwości. Z takim podejściem i planowaniem „w locie” również można liczyć na efekty. W zeszłym roku udało mi się pokonać maraton, a w półmaratonie zejść do czasu 1:37. Mam nadzieję, że w bieżącym roku uda się poprawić niektóre wyniki i celem jest lepsza dziesiątka oraz maraton.
Więcej biegowego luzu na rok 2015 i wiele kolejnych 🙂
2 komentarze. Zostaw komentarz
Ja amatorskie bieganie wspominam właśnie najmilej. Często bez żadnych ograniczeń, planów treningowych biegałem do swoich ulubionych miejsc, z którymi łączyły mnie określone wspomnienia.
Natomiast przygotowanie planu treningowego z pewnością przynosi większe efekty, jeżeli chodzi o dystans jaki pokonujemy wraz z upływem czasu – jest pewnie również korzystniejsze dla osób, które biegają po to, aby pozbyć się zbędnych kilogramów.
Mnie planowanie przychodzi po dłuższym czasie amatorki. To jest chyba naturalne, poza tym widzę wtedy co muszę poprawić i na czym skupić swoją uwagę. Tak samo jest w przypadku siłowni.